środa, 25 kwietnia 2012

03

Rano obudziłam się rześka i wypoczęta.
Zeszłam na dół na śniadanie ledwie zapominając o tym, że mieszkam z piątką chłopaków i wypadałoby wpaść do łazienki przed pokazaniem im się na oczy, jednak już usłyszeli moje kroki na schodach i lepiej było od razu zejść na dół niż potem im tłumaczyć dlaczego się wróciłam.
- Jak się spało? - zapytał Louis.
- Dobrze, wyspałam się - posłałam mu uśmiech.
- To dobrze - powiedział Harry - oto śniadanie - dodał stawiając mi tosty i jajecznicę przed twarzą.
- Zayn nigdy mnie tak nie rozpieszcza - dodałam robiąc kwaśną minę.
- Bo to moja specjalność - Niall podszedł do mnie i delikatnie objął mnie w pasie.
- Ejże, ejże! - odepchnęłam go - nie pozwalaj sobie na za dużo, panie Marchewka - zaśmiałam się.
- No właśnie, już Ci mówiłem, że tyko ja jestem taki seksowny, że zasługuję, żeby prztyulać Glimmer - Louis podszedł do mnie i powtórzył czyn blondyna.
- Ty też nie - wstałam od stołu i pomaszerowałam do kuchni, aby nalać sobie sok pomarańczowy.
- Glimmer? - usłyszałam aksamitny baryton dochodzący zza moich pleców.
- Tak? - odwróciłam się.
- Wiesz... może wyszlibyśmy gdzieś dzisiaj wieczorem? - zapytał Harold bez przekonania.
- Może, może... Zależy co proponujesz, loczku? - zaczęłam sączyć napój.
- Kino, kręgle, spacer, kolacja? Cokolwiek - wszyczerzył zęby.
- Może być kolacja - puściłam mu oczko.
- O siódmej?
- O siódmej - przytaknęłam.
____________________________________________

[...] Już ubierałam moją sukienkę w kiwiatki i zapinałam pasek kiedy ktoś zapukał do drzwi.
- Gotowa?
- Tak, jeszcze tylko buty!
Wyjęłam z szafy moje brązowe barelinki i otworzyłam drzwi.
- Jej, wyglądasz pięknie - Harry spojrzał mi w oczy.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się. Mogłam powiedzieć, że on również, bo wcale nie minęłoby się to z prawda. Miał na sobie jeansy, białe conversy i czerwony t-shirt.
- To gdzie mnie zabierasz?
- Myślałem o Providence, ale nie wiem czy będziesz zadowolona - dodał z powątpieniem.
- Ja też myślę, że nie - dodałam z śmiertelnie poważnym tonem, po czym wybuchnęłam śmiechem - To było okrtune, przepraszam.
- Nie ma sprawy - Hazza uśmiechnął się delikatnie - Idziemy? - zapytał biorąc mnie pod rękę.
- Idziemy - odparłam z ochotą.
Zeszliśmy po schodach w dół gdzie siedziała pozostała czwórka panów z 1D.
- Gdzie to się gołąbeczki wybierają? - zapytał ze śmiechem Liam.
- Na kolację.
- Jadę z Wami! - rzucił Niall.
- Może lepiej nie, bo jeszcze nabijesz nam rachunek na niewyobrażalną sumę - cały pokój zadrżał od śmiechu.
- A poza tym i tak już nie mieścisz się w żadne spodnie - dodał krztusząc się ze śmiechu Harold.
Niall momentalnie zaczął gonić go po całym salonie, aż w końcu dopadł i przewrócił na ziemię.
- Nie, nie gilgocz! Proszę, nie, błagam! Stój, przestań... ! - krzyczał loczek.
- Niall! Zostaw proszę moją żonę - dodał błagalnym tonem Lou - a i co do Ciebie Glimmer, pamiętaj, że Harry jest tylko mój i kategorycznie zabraniam Ci go dotykać! Staraj się nawet na niego nie patrzeć.
Wybuchłam śmiechem, wzięłam Harolda pod rękę i wyszliśmy z domu, za sobą usłyszałam jeszcze stłumiony krzyk Zayna:
- Bawcie się dobrze! Tylko nie wracajcie z dzieckiem, proszę! - dało się słyszeć głośnie śmiechy...

2 komentarze: